„Decyzja została podjęta z wzajemnym szacunkiem” – były trener Igi Świątek, Tomasz Wiktorowski, odpowiedział na spekulacje.

Były trener Igi Świątek odpowiedział na spekulacje dotyczące powodów jego odejścia z zespołu, mówiąc, że decyzja została podjęta z wzajemnym szacunkiem.

Tomasz Wiktorowski pracował z liderką rankingu przez trzy lata i nadzorował jej rozwój w sporcie. W czasie ich współpracy Polka spędziła ponad 120 tygodni jako numer 1 na świecie, zdobyła cztery tytuły Wielkiego Szlema, dziewięć turniejów WTA 1000 i w pewnym momencie wygrała 37 meczów z rzędu. Jego niespodziewane odejście przed zakończeniem sezonu zaskoczyło wielu, a Świątek nie zagrała meczu od swojej porażki w ćwierćfinale US Open w pierwszym tygodniu września.

„To była po prostu konieczność. Nigdy nie podejmowaliśmy nagłych i, co najważniejsze, nieprzemyślanych decyzji” – powiedział Wiktorowski w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. „Pojawiło się wiele spekulacji i insynuacji… Zdecydowanie za dużo, biorąc pod uwagę, że komunikat, który został wydany, bardzo precyzyjnie definiuje naszą decyzję. Wystarczy go przeczytać ze zrozumieniem, a nie z zamiarem szukania sensacji. Zakończenie naszej współpracy odbyło się z szacunkiem dla obu stron i żadne fake newsy tego nie zmienią.”

Jedną z plotek, które krążyły, było to, że psycholog sportowy Świątek, Daria Abramowicz, miała duży wpływ na decyzję o zmianach w zespole. Wiktorowski zaprzeczył temu.

„Uważam, że ogólnie mieliśmy bardzo dobrą relację w zespole” – powiedział. „Podczas trzech lat intensywnej współpracy nie da się uniknąć trudnych sytuacji, ale nawet wtedy zawsze znajdowaliśmy sposób na porozumienie i powrót na właściwe tory. Iga i wszystko, co związane z przygotowaniem zawodnika na najwyższym poziomie, zawsze były naszym priorytetem.”

Świątek nie mianowała jeszcze nowego trenera, ale powiedziała, że chce współpracować z kimś, kto nie pochodzi z jej kraju. Obecnie planuje ponownie zagrać w Finałach WTA w Arabii Saudyjskiej, gdzie będzie rywalizować z Aryną Sabalenką o pozycję liderki na koniec roku, a także o tytuł.