🔥 Ze skraju przepaści: Niewiarygodny powrót Igi Świątek z 1–5 oszałamia US Open! 🎾💥

Gdy wydawało się, że noc może zamienić się w katastrofę, Iga Świątek przypomniała światu tenisa, dlaczego jest jedną z najgroźniejszych wojowniczek na korcie. W starciu z Anną Kalinską na US Open Polka przegrywała już 1–5 w pierwszym secie. Wielu kibiców myślało, że mecz skończy się zanim na dobre się zaczął. Ale Świątek odmówiła poddania się. To, co nastąpiło później, było jednym z najbardziej elektryzujących powrotów w jej karierze — walką, która wstrząsnęła stadionem i rozpaliła media społecznościowe.

Kalinska rozpoczęła spotkanie w imponującym stylu, narzucając tempo i bez lęku atakując. Świątek wyglądała na zaskoczoną, walczyła o rytm, a jej zwykle niezawodny forhend zawodził. Przy wyniku 1–5 szept o sensacji rozszedł się po trybunach. Ale mistrzowie nie pękają — oni się podnoszą. I właśnie wtedy Iga Świątek powstała jak burza.

Punkt po punkcie, piłka po piłce — zaczęła odrabiać straty. Łączyła cierpliwość z siłą, a każda jej udana akcja wywoływała coraz głośniejsze okrzyki kibiców. Nagle to, co jeszcze chwilę wcześniej wydawało się katastrofą, zaczęło wyglądać jak przeznaczenie. Kalinska, dotąd bezbłędna, zaczęła się gubić pod presją. Gdy doszło do tie-breaka, cała energia była już po stronie Polki. Świątek zamknęła seta 7–6 potężnym uderzeniem, a trybuny eksplodowały.

Drugi set to była już czysta dominacja. Pewność siebie wróciła, a Świątek znów stała się nie do zatrzymania. Jej oczy płonęły determinacją, a Kalinska nie miała już odpowiedzi. Polka pewnie dokończyła dzieła, pokazując, że nawet największa strata nie jest dla niej przeszkodą.

Ten powrót to nie tylko zwycięstwo — to wiadomość dla całego turnieju. Każda rywalka w Nowym Jorku powinna wiedzieć: nawet jeśli myślisz, że masz Świątek na kolanach, ona i tak znajdzie sposób, by się podnieść. To była noc, która może zapisać się jako początek kolejnego triumfalnego marszu po tytuł.