Finalistka, która rywalizowała ze Świątek, zawiesiła swoją karierę, tłumacząc to problemami, z którymi się boryka.

Amanda Anisimova ponad dwa lata temu zaskoczyła swoich kibiców wyznaniem o problemach mentalnych i wypaleniu. Ta decyzja okazała się długofalowo strzałem w dziesiątkę. Choć powrót na tour nie był łatwy, to rok po odpadnięciu w eliminacjach Wimbledonu Amerykanka doszła do finału tego wielkoszlemowego turnieju. – Czuję, że to naprawdę mi pomogło, zdecydowanie – mówi teraz.

“Pomyślałam, że napiszę post wyjaśniający, co się dzieje i jakie mam plany. Od lata 2022 roku mam problemy ze zdrowiem psychicznym i wypaleniem. Bycie na turniejach tenisowych stało się nie do zniesienia. W tym momencie moim priorytetem jest dobre samopoczucie psychiczne i zrobienie sobie przerwy na jakiś czas. Pracowałam tak ciężko, jak tylko mogłam, aby przez to przejść. Będę tęsknić za byciem w tourze, doceniam całe ciągłe wsparcie” – napisała.

W życiu przeszła przez wiele. W sierpniu 2019 r. kilka tygodni przed jej 18. urodzinami na zawał serca zmarł jej ojciec i zarazem wieloletni trener Konstantinow Anisimov. Trudno było jej się pozbierać, wróciła do gry dopiero na Australian Open 2020, a na jednej z konferencji prasowej w Melbourne wybuchła płaczem. – Nie sądzę, by już całkowicie przeszła żałobę. Musimy być bardzo ostrożni, bardzo wrażliwi. W ciągu ostatnich miesięcy była w trudnej sytuacji, nie miała czasu na odreagowanie – przyznawał jej ówczesny tymczasowy szkoleniowiec Carlos Rodriguez.

Amanda Anisimowa odeszła z tenisa na osiem miesięcy. “To była konieczność”
Wróćmy do wspomnianego przerwania kariery. Nieobecność potrwała osiem miesięcy, do stycznia 2024 roku. Jak mówiła, w tym czasie zajmowała się “prostymi rzeczami”, wymieniając czytanie, słuchanie muzyki i malowanie. Stworzyła kilka obrazów inspirowanych Van Goghiem, z których dochód przeznaczyła na cele charytatywne.

Myślę, że to była po prostu konieczność, żeby na nowo spojrzeć na to, na jakim etapie życia i kariery się znajdowałam. Musiałam to zrobić dla siebie. Czuję, że to naprawdę mi pomogło, zdecydowanie. Po tej przerwie nie wszystko wychodziło dobrze. Następowały wzloty i upadki, przyzwyczajanie się do stylu życia i bycia sportowcem na tym poziomie. Musiałam znaleźć sposób na powrót do formy, popracować nad kondycją i poświęcić odpowiednią liczbę godzin na trening. To był proces. Czuję, że od zeszłego lata moja forma naprawdę się poprawiła. W końcu odnalazłam swoją grę i pewność siebie
Amanda Anisimova

To zaprowadziło ją do finału Wimbledonu 2025. Dwanaście miesięcy temu nawet nie wystąpiła w drabince głównej The Championships, bo przegrała w decydującym meczu w kwalifikacjach z Evą Lys.