Świątek vs. Keys: Półfinał Australian Open pełen emocji – Nerwowa końcówka decydowała

Pięć spacerków, a potem horror. Po trwającym ponad dwie i pół godziny meczu, pełnym wzlotów i upadków, Iga Świątek (24 l.) przegrała 7:5, 1:6, 6:7(8) z Madison Keys (30 l.) w półfinale Australian Open i to Amerykanka zagra w sobotę o tytuł z niepokonaną od dwóch lat w Melbourne Białorusinką Aryną Sabalenką (27 l.). Na swój pierwszy finał Polka musi jeszcze poczekać.

Nie tak miało to wyglądać. Wiceliderka rankingu WTA z szacunkiem mówiła przed meczem o Keys. — Lubi grać intensywnie i szybko. Muszę być na to gotowa, działać proaktywnie i dobrze bronić — tłumaczyła. Dodała jednak, że najważniejsza będzie jednak jej dyspozycja i na tym zamierza się skupić: — Półfinał jest świetny, ale chcę więcej i będę o to walczyć — zapowiadała.

Bilans wskazywał na Świątek, która w pięciu rozegranych wcześniej meczach z Amerykanką poniosła tylko jedną porażkę. Na wyobraźnię polskich kibiców działała również postawa Polki w poprzednich pięciu meczach. Nie straciła w nich nawet seta, a na korcie spędziła w sumie tylko pięć godzin i 59 minut. Rywalkom oddała zaledwie 14 gemów. Niektórzy w ciemno zarezerwowali dla niej miejsce w sobotnim finale.

Tym bardziej zaskakujący mógł być dla nich przebieg piątkowego pojedynku. W pierwszym secie obie tenisistki miały ogromny problem z serwisem. W efekcie cztery pierwsze gemy kończyły się przełamaniami.

Jako pierwsza opanowała się Świątek, co przy trwającej niedyspozycji rywalki pozwoliło jej objąć prowadzenie 4:2, a później 5:2. W kolejnym gemie nie wykorzystała jednak piłki setowej i role się odwróciły. Keys doprowadziła do remisu 5:5.

Polka zdołała ostatecznie wygrać tę partię 7:5. W kolejnej zagrała jednak fatalnie. Ugrała tylko jednego gema. Tak bezradnej i niedokładnej Igi dawno nie oglądaliśmy. O losach meczu musiał ostatecznie decydować trzeci set.

W nim Polka i Amerykanka zaczęły w końcu lepiej serwować. W efekcie do pierwszego przełamania doszło dopiero w jedenastym gemie. Prowadząc 6:5 Świątek miała piłkę meczową. Nie wykorzystała jej, a po chwili przegrała gema po podwójnym błędzie serwisowym. Mecz rozstrzygnął się dopiero w tie-breaku.