Gorąco w Cincinnati! Zbulwersowana Świątek Protestuje – Wystarczyła Tylko Chwila, By Zmienić Wszystko!

Iga Świątek rozpoczęła swoją aktywność przed turniejem WTA 1000 w Cincinnati od spotkania z przedstawicielami mediów. Jego przebieg zrelacjonowali dziennikarze “L’Equipe”, opisując zbulwersowanie polskiej tenisistki na słowa o jej “powrocie” przy okazji triumfu na Wimbledonie. Słysząc tak postawioną tezę była liderka światowego rankingu natychmiast zaprotestowała, broniąc swoich dotychczasowych, tegorocznych dokonań. Jak czytamy, zrobiła to “bez cienia humoru”, za to “głośno i wyraźnie”.

Turniej WTA 1000 w Cincinnati to dla gwiazd kobiecego tenisa finałowy przystanek przed ostatnią wielkoszlemową imprezą w tym sezonie – US Open. W południowo-zachodniej części stanu Ohio pojawiła się już między innymi nieobecna wcześniej w Montrealu liderka rankingu WTA Aryna Sabalenka, a także Iga Świątek, która w Kanadzie zatrzymała się na IV rundzie, w której ograła ją późniejsza półfinalistka Clara Tauson.

Jeszcze w Montrealu polska tenisistka podkreślała, że po triumfie na Wimbledonie wciąż potrzebuje więcej czasu na adaptację na twardych, północnoamerykańskich kortach. W czwartek 24-letnia raszynianka będzie miała okazję, by zapoznać się z nawierzchnią w Cincinnati, wychodząc na trening z Czeszką Karolnią Muchovą, z którą zmierzyła się w finale Rolanda Garrosa w 2023 roku.

Przed wyjściem na kort Iga Świątek musiała jednak wywiązać się jeszcze ze swoich medialnych obowiązków, rozmawiając z dziennikarzami. Zapis tego spotkania relacjonuje “L’Equipe”.

Iga Świątek reaguje na pytanie dziennikarzy. “Ktoś będzie musiał mi to wyjaśnić”
Francuski dziennik opisując tegoroczne wyczyny Polki zaznacza, że przed zaskakującym triumfem na Wimbledonie 24-latka notowała sezon, który “trudno nazwać najlepszym”. Przed wylotem do Londynu nie miała wszak na koncie żadnego tytułu i tylko raz zagrała w finale – na trawie w niemieckim Bad Homburg.

To wystarczy, by mówić o powrocie po tytule, który wywalczyła w Anglii. Termin ten jednak nie przypadł do gustu Polce – konstatuje sprawę “L’Equipe”, opisując wystąpienie naszej reprezentantki.

I broniąc swoich dotychczasowych występów w tym sezonie, dodała: – Nigdy nie odeszłam, ciągle byłam w stawce. Nawet jeśli inne dziewczyny dawały radę przez ostatnie sześć miesięcy, to nie znaczy, że mnie tam nie było… Było sporo turniejów, w których grałam dobrze, w których byłam w półfinale. Taki jest sport, takie rzeczy się zdarzają, nie da się wygrywać cały czas. Ale ja nie odeszłam, byłam tam – stwierdziła Iga Świątek.

Iga Świątek wróciła także myślami do turnieju w Montrealu, twierdząc że zgubiła ją tam chęć zagrania zbyt dużej liczby winnerów. Zaznaczyła jednak, że brała pod uwagę to, że w Kanadzie nie uda jej się wywalczyć tytułu. Nie chciała po prostu zbyt szybko wypaść z drabinki po próbie uczczenia swojego triumfu na Wimbledonie.

Trudno cieszyć się ze zwycięstw w Wielkim Szlemie. W przypadku mojego pierwszego Rolanda Garrosa było to naturalne, ponieważ był to ostatni turniej sezonu 2020. Ale potem, nawet jeśli zrobisz sobie kilka dni wolnego, sezon na trawie nadchodzi bardzo szybko i musisz od razu zacząć działać. Wimbledon był jednak trochę inny i chciałam się nim cieszyć. Zwykle nie pozwalam sobie na to zbyt często, od razu myślę o następnym turnieju. Tym razem powiedziałam sobie, że mam prawo się nim cieszyć i będzie mi po prostu przykro, jeśli przegram w drugiej rundzie kolejnego turnieju. Wygrana w Wimbledonie to coś, co zostanie ze mną do końca życia – zadeklarowała Iga Świątek.