70% Sukcesu? Ekspert Odkrywa Tajemnicę, Która Zmieniła Świątek na Zawsze!

Iga Świątek niespodziewanie przegrała z Clarą Tauson i odpadła z turnieju w Montrealu. – Trochę za bardzo się spieszyła, chciała grać za dokładnie – komentuje w WP Żelisław Żyżyński.

W czwartej rundzie turnieju rangi WTA 1000 w Montrealu doszło do sporej niespodzianki. Iga Świątek przegrała z Clarą Tauson 6:7(1), 3:6. To był jej pierwszy turniej od zwycięstwa w Wimbledonie.

Iga była po prostu słabsza na przestrzeni całego starcia. Tauson grała bardzo dobre spotkanie, porównywalne do tych z Sabalenką, a jedno z nich zresztą wygrała. Iga ogólnie prezentowała się dobrze, zwłaszcza w pierwszym secie. Trochę zmarnowała szans na przełamanie serwisu. Dunka znakomicie zaprezentowała się w tych ważnych punktach, gdzie musiała bronić break pointów – tłumaczy Żelisław Żyżyński, komentator Canal+Sport.

Podkreśla, że Świątek była też pierwszą tzw. big hitterką wśród rywalek Świątek po Wimbledonie, czyli taką zawodniczką, która potrafi uderzać naprawdę mocno. To też miało wpływ na postawę Świątek.

Iga miała dołek w tie-breaku i na początku drugiego seta, kiedy punkty jej bardzo szybko uciekły. Miała sporo problemów z forhendem, co Tauson starała się wykorzystać. Wtedy ten mecz Idze uciekł. To nie był poziom Igi jak na Wimbledonie, ale takie 70 proc. zazwyczaj wystarcza na większość zawodniczek, ale nie na Tauson, która czuje się najlepiej na kortach twardych – tłumaczy nasz rozmówca.

To powiedział jej Maciej Ryszczuk prosto z trybun
Iga Świątek toczyła wyrównany bój z rywalką i do samego końca miała wszystko, by odwrócić losy meczu. Pomagał jej w tym sztab, który przekazywał jej wskazówki do samego końca.

Pod koniec meczu można było usłyszeć wskazówkę od Maćka Ryszczuka, który się odzywa rzadko. Powiedział jej “Nie musisz się spieszyć”. A Iga trochę za bardzo się spieszyła, chciała grać za dokładnie. Tauson świetnie pracowała w defensywie, co spowodowało to, że Polka chciała grać jeszcze mocniej, precyzyjniej, a czasem brakowało jej kilku centymetrów i piłka lądowała na aucie – dodaje Żyżyński.

Wielu kibiców traktuje zwycięstwo Tauson nad Świątek jako ogromną sensację. Nasz rozmówca podkreśla jednak, że Dunka w Kanadzie prezentowała się bardzo pewnie.

To niespodzianka jak większość przegranych Świątek z zawodniczkami spoza czołowej piątki. Nie nazwałbym tego jednak sensacją, bo Dunka grała znakomicie w Montrealu. Patrzyłem na jej dwa wcześniejsze mecze i myślałem sobie. “Ale ona dobrze gra”. Pokazała, że jest w stanie przeciwko dobrze grającej zwyciężczyni Wimbledonu utrzymać dobry poziom – przyznaje.

Zwraca uwagę także na to, że po Wimbledonie Świątek i inne zawodniczki w zasadzie nie miały czasu na odpoczynek, a później podróż do Ameryki Północnej i odpowiednią aklimatyzację. Od triumfu w Londynie do pierwszego meczu Polki w Montrealu minęło zaledwie 2,5 tygodnia.

Iga też miała mało czasu na odpoczynek. Sabalenka w Montrealu w ogóle nie zagrała. Zawodniczki potrzebują trochę czasu, przegrała też Pegula i Gauff. Iga sama mówiła po meczu z Evą Lys, że dalej odczuwa skutki jet laga. Też dlatego ten poziom nie był najwyższy, bo nie była do końca przygotowana do tych warunków. To zupełnie inny klimat, dlatego też trzeba spoglądać na ten mecz w szerszym kontekście – ocenia dziennikarz.

Powód, by bić na alarm u Świątek? “Bolesna przegrana”
Niektórzy kibice byli bardzo zaniepokojeni taką porażką Igi Świątek. Nasz rozmówca twierdzi jednak, że nie ma co jej wyolbrzymiać.

To bolesna przegrana, ale jak każda. Naprawdę trzeba ją zaakceptować. Nie było żadnych dram na korcie, wymachiwania rękami, pretensji. Miała świadomość tego, że przeciwniczka dobrze gra, a do tego przecież jeszcze było wietrznie, co skutkowało błędami serwisowymi. Dużo piłek wyrzuciła też o kilka centymetrów – objaśnia komentator.

Już w środę 7 sierpnia rozpocznie się turniej WTA w Cincinnati. Czy Iga Świątek jest w stanie odnieść tam sukces?
Nie ma żadnego powodu, żeby bić na alarm. Apeluje o to do polskich kibiców. Kilka dni sobie spokojnie popracują, wcześniej będą w Cincinnati. To były zawsze najszybsze korty w tourze, co teoretycznie jest zbyt dobre dla Igi. Jednak teraz zmieniła się ich kolorystyka i zastanawiam się, czy zmieniła się prędkość kortów. Tam wcześniej piłka się wręcz ślizgała – opowiada dziennikarz.

Iga rok temu dotarła jednak do półfinału, więc stać ją na wiele, nawet może wygrać, zresztą jak każdy turniej na świecie. Będzie jej jednak trudno. Trzeba pamiętać, że docelowym turniejem jest US Open – podsumowuje Żelisław Żyżyński.