Kiedy Iga Świątek upada, Polska wstrzymuje oddech. Ale ona ZAWSZE wstaje – i właśnie zrobiła to w wielkim stylu

Tenisowy świat obserwował mecz Świątek – Rybakina z zapartym tchem. Ale dla Polski to było coś więcej. To był emocjonalny rollercoaster, podczas którego Iga udowodniła, że nawet kiedy przegrywa pierwszego seta 1:6, nie zdejmuje z ramion biało-czerwonej flagi. Ona walczy do końca – dla siebie i dla nas wszystkich.

Pierwszy set wyglądał tragicznie. Rybakina dominowała, a Iga nie mogła odnaleźć rytmu. Ale kiedy wielu spisałoby mecz na straty – Świątek znalazła w sobie wewnętrzny ogień. Drugi set? Odwrócenie losów. 6:3 i Polka wracała do gry z ogniem w oczach.

Trzeci set był jak walka tytanów. Wymiany, które trwały w nieskończoność. Łzy, pot, adrenalina. Iga, podnoszona przez doping tysięcy kibiców, zagrała najważniejsze punkty w karierze z odwagą, jakiej uczą się tylko najwięksi. 7:5 – i Polska eksplodowała z radości.

W tych chwilach nie chodzi już tylko o sport. Świątek stała się symbolem – nieustępliwości, ambicji, walki o każdy centymetr. Jej zwycięstwo to odbicie duszy naszego narodu – upadać, ale wstawać silniejszym.

Dzięki Idze Świątek każdy Polak może dzisiaj powiedzieć: jestem dumny. Dumny z niej. Dumny z Polski. I gotowy na więcej.