Magdalena Fręch uderza w organizatorów! “To już nie jest mecz, to walka o przetrwanie
Magdalena Fręch uderza w organizatorów! "To już nie jest mecz, to walka o przetrwanie
Magdalena Fręch nie zostawia suchej nitki na organizatorach turnieju WTA 1000 w Wuhan po swoim emocjonującym występie. Po porażce w trzeciej rundzie, nasza tenisistka postanowiła ujawnić prawdę, której świat nie był gotowy. I nie ma w tym przesady — to była walka o przetrwanie, a nie o zwycięstwo!
Trzy dni piekielnego wysiłku: “Czułam się, jakbym walczyła o życie”
Fręch przyjechała do Wuhan po nieudanym starcie w Pekinie, gdzie nie udało jej się wygrać ani jednego spotkania. Jednak po morderczych bojach pokonała Weronikę Kudermetową w trzech setach, a następnie triumfowała nad Karoliną Muchovą, która skreczowała w połowie meczu. Choć zwycięstwa budziły nadzieję, to prawdziwa bitwa czekała ją dopiero w trzeciej rundzie, gdzie musiała uznać wyższość Laury Siegemund. Ale to, co się wydarzyło po porażce, wstrząsnęło światem tenisa.
Na Instagramie Fręch zamieściła poruszający wpis, w którym nie kryła rozgoryczenia. “Czuję, że organizatorzy traktują nas jak maszyny” — napisała, odnajdując w sobie odwagę, by ujawniać brutalną prawdę o warunkach panujących na turnieju.
Granie w 36°C, smog, beton i wilgoć… To nie sport, to walka o życie!
Nasza tenisistka opisała piekielne warunki, które towarzyszyły jej podczas zmagań. 36 stopni Celsjusza, nieustanny smog, gorący beton i wysoka wilgotność to tylko część jej koszmaru. “To był moment, w którym nie czułam się jak sportowiec, ale jak wojownik walczący o przetrwanie. Grając codziennie w takich warunkach, musiałam stawić czoła nie tylko przeciwniczkom, ale i własnemu ciału, które odmawiało posłuszeństwa. To była walka nie tylko o wygraną, ale o zdrowie!”
Fręch zdradziła, że nigdy wcześniej nie poczuła się tak wyczerpana. “Odwrotnie do tego, co każdy z nas myśli o tenisie — tu nie chodzi o wybicie piłki, ale o walkę z własnym organizmem. Każdy kolejny ruch był jak wyzwanie. Po każdym uderzeniu zastanawiałam się, czy dam radę. To nie był mecz — to była bitwa, która zrujnowała moją energię i psychikę.”
Krytyka organizatorów: “Jestem człowiekiem, nie maszyną”
Fręch nie szczędziła słów krytyki pod adresem organizatorów, którzy, jej zdaniem, traktowali zawodniczki jak maszyny do osiągania wyników, nie zważając na ich zdrowie. “Nie jestem robotem, mam swoje granice. Żadne zwycięstwo nie jest warte mojego zdrowia” — dodała.
Te słowa z pewnością wywołają burzę wśród fanów i innych tenisistów, którzy będą musieli zastanowić się nad realiami zawodowego sportu na najwyższym poziomie.
Przyszłość? Kolejna walka w Kantonie!
Magdalena Fręch nie zamierza się poddawać. Choć jej występ w Wuhan zakończył się porażką, już planuje kolejny turniej — w Kantonie, który odbędzie się w dniach 20-26 października. Nasza tenisistka zapowiedziała, że nie odpuści, ale jednocześnie zaznaczyła, że w przyszłości zdrowie będzie zawsze na pierwszym miejscu.
Magdalena Fręch odważnie podzieliła się swoją historią, rzucając światło na brutalną stronę profesjonalnego sportu. Czy organizatorzy wezmą jej słowa pod uwagę? Czas pokaże. Jedno jest pewne: ta historia na pewno nie zostanie zapomniana!
