Iga Świątek po błyskawicznym zwycięstwie nad emmą raducanu: z meczu na mecz czuję się coraz lepiej

To była Iga Świątek w najlepszym wydaniu. Pewna siebie, skoncentrowana, świetnie serwująca, popełniająca mało błędów. O jej sile przekonała się Emma Raducanu, która w meczu 3. rundy Australian Open zdołała ugrać przeciw Polce ledwie gema. – Z meczu na mecz czuję się coraz lepiej – powiedziała Świątek reporterowi Eurosportu Pawłowi Kuwikowi.

Spotkanie z triumfatorką US Open z 2021 roku trwało niewiele ponad godzinę. Świątek na korcie dzieliła i rządziła. Pozwoliła sobie urwać zaledwie jednego gema, a w całym meczu przy własnym serwisie straciła siedem punktów. Absolutna dominacja.

– Na wszystkich, którzy to oglądali, musiało to zrobić wrażenie – stwierdził Kuwik w rozmowie z polską tenisistką. – Świetny serwis, forhend, return, no i ten timing, na który tak bardzo narzekałaś w zeszłym roku. Tu wszystko wydaje się działać perfekcyjnie – kontynuował.

– Tak, jak najbardziej – przyznała Świątek. – Z meczu na mecz czuję się coraz lepiej, bez dwóch zdań. Dzisiaj faktycznie grałam bardzo swobodnie i zagrałam nawet kilka akcji takich jak na treningach, bez wstrzymania żadnego, z pewnością, gdzie ta piłka poleci. I na pewno to jest super uczucie, bo właśnie po to się trenuje i po to się tyle pracuje, żeby właśnie na największych arenach grać takie uderzenia. Jestem bardzo zadowolona – podkreśliła.

BLISKOŚĆ TRENERA NA KORCIE POMAGA ŚWIĄTEK
W tym roku w Australian Open zawodnicy po raz pierwszy mogą korzystać z podpowiedzi trenerów w trakcie meczu. To zmiana, która w tenisie pojawiła się niedawno. Czy Polce to pomaga?

– Mnie się to podoba, bo po to od zawsze był coaching, żebyśmy faktycznie mogli z niego korzystać, a na dużych stadionach jednak nie zawsze jest do tego okazja, bo publiczność jest głośna, a trenerzy siedzieli na przykład w dziesiątym rzędzie – stwierdziła wiceliderka światowego rankingu. – Teraz, jak są przy korcie, to faktycznie, gdy jest potrzeba, można z nimi porozmawiać. Ja niby nie mogę się odzywać, ale wiadomo, jak to wychodzi w praktyce. Można skorzystać z jakiejś rady, więc ze względu na to ma to dla mnie sens. I myślę, że też jest ciekawe dla fanów, gdy można zobaczyć różne interakcje między zawodniczkami a trenerami, a to dodaje trochę smaczku – podkreśliła.

WYJĄTKOWA DEDYKACJA
Po zakończeniu meczu Świątek aż dwa razy miała okazję umieszczenia na kamerze podpisu, jaki tradycyjnie składają zwycięzcy meczów. Za pierwszym razem podziękowała australijskiej publiczności za wsparcie. Drugą dedykację napisała po polsku, przesyłając pozdrowienia dla dziadka.

W rozmowie z Eurosportem ujawniła, że ta spontaniczna decyzja nie miała bezpośrednio związku z przypadającym za kilka dni świętem.
– Zawsze chciałam zadedykować jakiś turniej dziadkowi, ale nigdy mi to nie przyszło do głowy, bo nie mam zbyt dużej wyobraźni i nie jestem kreatywna. Myślę, że czwarta runda to już jest dobry wynik, więc ten turniej i to jak gram, zasługują na to, żebym mogła go komuś zadedykować. Więc właśnie chciałabym zadedykować go dziadkowi, bo gdyby nie on, to by mnie tutaj nie było – podkreśliła.