Trener Igi Świątek podsumował grę swojej podopiecznej. “W końcu się uśmiecham

Dzięki zwycięstwu nad Anną Schmiedlovą, Iga Świątek zdobyła pierwszy historyczny medal dla polskiego tenisa na igrzyskach olimpijskich. Podczas całego turnieju nasza zawodniczka mierzyła się nie tylko z rywalkami, ale również z presją, która towarzyszyła jej od pierwszego meczu, jak mówił trener liderki światowego rankingu, Tomasz Wiktorowski, w rozmowie z kamerami Polsat Sport.

Wielokrotnie wspominaliśmy, że oczekiwania wobec Igi Świątek przed rozpoczęciem Igrzysk Olimpijskich w Paryżu były ogromne. Sama zawodniczka nakładała na siebie presję, wielokrotnie przyznając, że olimpijski medal to jedno z jej największych marzeń. Ostatecznie liderka rankingu sięgnęła po brąz, co w dużej mierze było zasługą jej sztabu trenerskiego. Przemysław Iwańczyk rozmawiał w Paryżu z trenerem polskiej zawodniczki, Tomaszem Wiktorowskim.

– W końcu się uśmiecham. Z każdą minutą uczymy się cieszyć tym medalem i uświadamiamy sobie, co Iga osiągnęła. Jesteśmy z niej bardzo dumni. Wiemy, że to był historyczny moment dla polskiego tenisa. Jednak przegrany półfinał wciąż gdzieś nas prześladuje. Emocje przesuwają się coraz bardziej w pozytywnym kierunku. Każdego dnia będziemy coraz bardziej się uśmiechać, myśląc o Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu 2024 – powiedział.

Porażka w półfinale pozostawiła ślad na Świątek. Polka pozbierała się po przegranej w ciągu 24 godzin i zdobyła brąz – Ten czas po półfinale był bardzo trudny. Przede wszystkim dla Igi. Nie mogliśmy przesadzić z treningiem. Mamy wiele procedur, które ułatwiają nam funkcjonowanie w tym tenisowym życiu. Wiemy, jak zachować się po zwycięstwie i porażce, ale nie mieliśmy sytuacji, w której po porażce trzeba wstać następnego dnia i zrobić wszystko na najwyższym poziomie, bo walczymy o coś wielkiego.

Było z pewnością wiele emocji i myślę, że to było naturalne. Na długo przed tym turniejem olimpijskim wydano wiele wyroków i my, a przede wszystkim Iga, musieliśmy się z tym zmierzyć. To wywołuje wiele emocji. Teraz cieszymy się z tego wygranego meczu o brąz – ocenił trener.

Jak słusznie zauważył trener Świątek, w turniejach tenisowych praktycznie nie ma sytuacji, w której zawodnik, po przegranej w półfinale, musi rozegrać kolejny mecz o stawkę następnego dnia.

Jedynym turniejem, który pozwala na grę po porażce, jest turniej Masters. Mam na myśli finały WTA, ale to także inny format, bo najpierw jest faza grupowa, a potem półfinały i finał. To jedyne miejsce, gdzie można się praktykować, ale nie w formacie, w którym trzeba się zebrać z dnia na dzień po porażce i walczyć o sukces. Iga zrobiła to w Paryżu. Jesteśmy z niej dumni, zwłaszcza po emocjach, które odczuwała po półfinale – powiedział.

Wiktorowski odniósł się także do pytania o to, który mecz był najtrudniejszy dla naszej zawodniczki na kortach w Paryżu.

Pierwszy mecz zawsze jest bardzo trudny. Potem ten, w którym na szali są najwyższe laury. To się potwierdziło. Pierwszy mecz z Rumunką był trudny i zdecydowanie poniżej tego, co Iga prezentowała na treningach, oraz półfinał z Zheng. To był mecz, w którym brakowało wszystkiego w praktycznie każdym elemencie tenisa. Brakowało w sferze taktycznej, mentalnej i fizycznej. To nie był poziom, który Iga była w stanie zaprezentować. Dlatego to były najtrudniejsze mecze. Pierwszy wygrała, niestety drugi nie.

Chinka grała dobrze i solidnie. Także taktycznie zagrała dobrze. Zasłużyła na to zwycięstwo tego dnia. Żałuję tego 4:0 w drugim secie. To był moment wejścia do walki. W tenisie nie zawsze trzeba grać na najwyższym poziomie, żeby wygrać mecz. Musimy to przełknąć i zaakceptować z pokorą, bo Iga w końcu sięgnęła po brąz.

Sportowcy, którzy osiągnęli sukces na igrzyskach, nawet ci, z którymi rozmawiałem wczoraj, mówią, że każde kolejne igrzyska pozwalają spojrzeć na to wydarzenie z innej perspektywy. Zdobywasz doświadczenie, które można zdobyć tylko na tej imprezie. To zupełnie inne wydarzenie sportowe niż te, w których rywalizujemy przez cały rok. Mam nadzieję, że tak jak Tokio było średnie, tutaj jest bardzo dobrze, więc w Los Angeles będzie wspaniale – podsumował trener.